Malta
oraz wycieczka na Sycylię
PrzewodnikMorze Śródziemne, Valetta, Mdina, Rabat.
Kieszonkowy przewodnik po niezwykłej wyspie, stanowiącej centralny punkt Morza Śródziemnego. Autor w interesującej
formie przedstawił historię, zabytki, zwyczaje, a nawet
kuchnię wyspiarzy.
Ponadto szereg informacji praktycznych
pozwalających zaplanować wypoczynek na Malcie.
Ilustracje, grafiki, plany centrum miast, ogólna mapa wyspy.
Zanim wyjedziesz, przeczytaj ten przewodnik!
Ze wstępu:
BISKUP I BEKON
ALBO
ZAMIAST WSTĘPU
Ambitni autorzy mniej ambitnych książek starają się posiąść
czytelnika już w pierwszym zdaniu. To dlatego znajdujemy w nim
przesyłkę z częściami ciała ofiary porwania, bądź przez okno wieżowca
wypchnięta zostaje naga modelka. Ale jak zacząć taką książkę jak ta?
Ten, kto w dzisiejszych czasach pisze przewodnik turystyczny po obcym
kraju próbuje za wszelka cenę uczynić go bardziej swojskim. Powód jest
prosty. Z foteli ruszyli się już nawet ci, których turystyka nigdy
przedtem nie interesowała. Tak naprawdę podróżuje się w odwrotnym celu
- by zobaczyć czy przeżyć coś innego. Wydaje się zresztą, że wielu
autorom przewodników turystycznych wcale nie zależy na tym by ich
czytelnicy ruszyli z miejsca. Stąd te wszystkie rady co robić, a czego
nie, wojskowe plany miast zapobiegające skręceniu w nieodpowiedni
zaułek, fotografie rzeczy, które trzeba obejrzeć, odbierające
przyjemność ich oglądania i nawet rysunki czy rekonstrukcje jak "to coś
kiedyś wyglądało", byle tylko nie nadwerężyć wyobraźni.
Ta książeczka jest napisana z myślą o
tych, którym marzą się jeszcze odkrycia. Celowo nie piszę o wszystkim,
starając się wspomnieć jednak o większości rzeczy godnych uwagi. Nie
pomijam kontrowersji. Wszystkie dane praktyczne niezbędne do
organizacji udanej wyprawy zostały zebrane w ostatnim rozdziale
książki. Wyspy maltańskie są małe i jednotygodniowy pobyt w zupełności
wystarczy na ich zwiedzenie. Dwa tygodnie dają możliwość bliższego
studiowania historii czy architektury, chwil, które koniecznie należy
przepleść z czasem spędzonym nad morzem (i pływaniem czy nurkowaniem)
oraz obowiązkową szklanką wina (lub miejscowego piwa) z widokiem na
kolebiące się w porcie łódki.
Dlaczego w ogóle Malta?
Bo dla wielu ludzi (...) Malta powinna być uroczym miejscem (...) pobytu - pisał 13 lutego 1866 roku artysta Edward Lear w liście do pani Waldegrave - bo
jest tu duża różnorodność zbytku, zwierząt, minerałów i jarzyn - biskup
i córka, groch i karczochy, sztuka filigranowa i w marmurze, barwena,
archidiakon, mandarynki, admirałowie i generałowie, wino marsala po 10
pensów butelka, procesje religijne, pudle, pelargonie, bale, bekon,
pawiany, książki i Bóg wie co jeszcze.
Kraj to wielkości naszego większego powiatu. W odmęty
Śródziemnomorza wrzucone trzy zamieszkane wyspy, z czego na
najmniejszej z nich przebywa stale pięć osób i jeden pies. W godle
państwowym znajdujemy gałązki oliwki i palmy, dobitne świadectwo
położenia kraju na przecięciu szlaków między Wschodem a Zachodem.
Śniegu na wyspach nigdy nie widziano, a modlono się tu kiedyś do słońca
i dlatego pewnie jest ono teraz codziennie na niebie. Morze wokół wysp
ma temperaturę wyższą w styczniu od naszego Bałtyku latem, ale na tym
nie kończą się porównania.
Wystarczy bowiem polską flagę odwrócić na bok i od biedy
będziemy mieli maltańską. Od biedy, ponieważ zabraknie małego krzyża w
lewym górnym rogu. Krzyż jest ważny, dla większości z nas coś znaczy i
naród nasz zawsze cenił odwagę. Ten mały krzyż w kącie maltańskiego
sztandaru jest Orderem Jerzego, brytyjskiego króla, nadanym za męstwo
wyspiarzy w czasie II wojny światowej. Maltańczycy często mówią o
Drugim Wielkim Oblężeniu, kiedy na archipelag spadały tysiące ton bomb
w trakcie nalotów włosko-niemieckich. Pierwsze Wielkie Oblężenie ma
pewien związek z naszym krajem. Polska w wiekach średnich była na
wschodzie przedmurzem chrześcijaństwa (Fidei
propugnaculum), a
w szerszym pojęciu stanowiła granicę dla pewnego spojrzenia na świat,
które nam, mieszkańcom tego kontynentu, jest wspólne od czasów
starożytnych Greków. Malta pełniła tę rolę na południu Europy. Śmiali, odporni, o krótkich nogach i baryłkowatej klatce piersiowej
(historyk Ernle Bradford) bili się Maltańczycy nie gorzej od naszych
husarzy. W bitwie morskiej przeciwko Turkom pod Lepanto pchali się by
być na czele szturmu. W trakcie Wielkiego Oblężenia roku 1565, ciężko
ranni rycerze kazali wnosić się na krzesłach na mury i stamtąd siekali
mieczami nacierających Osmanów. (...) niemożliwym było być bardziej odważnym
- napisał hiszpański najemnik Balbi. Po zwycięstwie pod Wiedniem,
kawalerowie maltańscy weszli do sojuszu austriacko-polsko-weneckiego
przeciwko sułtanowi tureckiemu, wysyłając galery z tysiącem woja do
odbicia Morei.
Malta była kiedyś kolonią brytyjską
i od tych czasów prowadzi się na wyspie pojazdy lewą stroną drogi.
Najlepszym środkiem poruszania się po kraju są lokalne autobusy.
Początkowo miały one różne kolory, w zależności od miejsca gdzie
jechały. Np. autobus do Mellieha był biały z błękitnym pasem, do Hamrun
jechały autokary o barwie karmazynowej, w rejon Cotonery dojeżdżało się
samochodem seledynowym. Z czasem wszystkie zaczęto malować na zielono
(nim przemalowano je na dzisiejszy żółtawy). Wydaje mi się, że było to
związane z kolorem nadziei. Bo czyż nie śpiewają niezamężne dziewczęta
Malty w hymnie do św. Heleny:
Pozwól mi we śnie ujrzeć me szczęście
I nie ma ono być czerwone
nie białe
a zielone?